piątek, 21 listopada 2014

Ulubieńcy + nowość Garnier dezodorant Neo!

Zimno, szaro, ponuro, deszczowo. Miałam dziś pobiegać, wielkimi krokami zbliża się mój pierwszy oficjalny bieg... Ale zamiast tego postawiłam na relaks. A co mnie też się należy ;) 

Postanowiłam przetestować dwa nowe produkty z pudełka Shinybox, które otrzymałam dzisiaj. Co mogę powiedzieć? ZAKOCHAŁAM SIĘ!! Aż sama się dziwię, że w tak dobry nastrój może wprawić mnie zwykły kosmetyk... No ale tak, stało się. Zapraszam na relację !


Pierwszą rzeczą jaką się z Wami podzielę będzie moja nowa zdobycz. W telewizji mocno reklamują nowy dezodorant, zazwyczaj nie jestem podatna na takie reklamy, ale że byłam dzisiaj na zakupach z ojcem, włożyłam do koszyka to owe "cudo". Zatem można powiedzieć, że otrzymałam go w prezencie:


Garnier dezodorant Neo

Opis produktu:

 
     Pierwszy antyperspirant w suchym kremie od Garniera dla intensywnej 48 godzinnej ochrony i regeneracji skóry pod pachami. Idealne połączenie skuteczności antyperspirantu i pielęgnacji skóry, dzięki zawartości 80% składników pielęgnacyjnych. Wchłania się natychmiastowo, niewidoczny na skórze i ubraniach.






Moja opinia: Dezodorant, jest dość mały, spodziewałam się większej pojemności. Przypomina on dezodoranty w kulce. Ma delikatny zapach. Konsystencja natomiast przypadła mi do gustu, ponieważ jest trochę pudrowa i szybko wnika w skórę. Zauważyłam, że nie brudzi ubrań co zdecydowanie jest na plus. Ciekawe na jak długo starczy. Póki co nie mogę więcej o nim powiedzieć, za jakiś czas na pewno dodam recenzję :)





Czas na ulubieńców. 


BingoSpa chłodzący żel po opalaniu z aloesem.





 Chłodzący żel po opalaniu z aloesem BingoSpa ukoi rozpaloną, zrelaksuje zmęczoną oraz nawilży przesuszoną opalaniem skórę.


Chłodzący żel BingoSpa zawiera aloes, olejek miętowy i d-panthenol dzięki czemu, skutecznie wywołuje natychmiastowy efekt chłodu na skórze. Wyciąg z aloesu i d-panthenol zapewniają intensywne nawilżenie skóry, łagodzą podrażnioną skórę oraz zapobiegają wysuszaniu naskórka.
Dzięki lekkiej żelowej konsystencji nie klei się, łatwo rozprowadza na skórze i szybko wchłania.
  
Waga 100 g/ 17,90 zł


  Dostałyśmy w jednym z boxów kosmetycznych w sierpniu (poprawcie mnie jeśli się pomyliłam) . Wiele dziewczyn próbowało się wymienić na fanpagu na inny kosmetyk, ponieważ lato dobiegało końca i wiele z nich nie widziało sensu aby otrzymać go właśnie w tym okresie. Ja jednak byłam szczęśliwa ponieważ urlop miałam jeszcze przed sobą i pomyślałam, że idealnie sprawdzi się na wyjeździe. Nie pomyliłam się! Okazał się być idealnym kosmetykiem na poparzenia. Stosowałam wiele kremów po opalaniu z efektem chłodzącym ale żaden nie zrobił na mnie wrażenia. Ten kosmetyk jednak sprawił, że wakacyjne poparzenia nie były dla mnie żadnym problemem. Właściwie był to jedyny "krem" jaki stosowałam po kąpieli słonecznej. Efekt chłodzenia utrzymywał się bardzo długo i skutecznie ukoił ból na spieczonych plecach. Stosowałam go kilka razy dziennie i ubyło go dość niewiele. Wypróbowałam go również na moim chłopaku, który poparzenia słonecznie przechodzi gorzej niż niemowlak kolki :p. Potwierdził skuteczność żelu i również go pokochał. Z pewnością ponownie kupię kolejne opakowanie i już na stałe zagości on w mojej wakacyjnej kosmetyczce! Polecam każdemu, kto wyjeżdża za granicę, gdzie o poparzenia nie jest trudno. Skutecznie łagodzi i dłuuugo chłodzi- do tego stopnia, że było mi zimno ;). Co więcej na drugi dzień skóra była już brązowa i nic mnie nie piekło. Polecam z czystym sumieniem!




Iwostin Sensitia

Żel do mycia Iwostin Sensitia zawiera kompleks składników aktywnych opracowany z myślą o potrzebach skóry wrażliwej. Dzięki zawartości łagodnych substancji myjących delikatnie oczyszcza skórę twarzy i ciała. Zapewnia odpowiednie nawilżenie skóry, przywracając jej miękkość i gładkość. Nie podrażnia i nie wysusza skóry.



Kolejny sprawdzony na wakacjach kosmetyk. Zabrałam do swojej wakacyjnej kosmetyczki właśnie ten żel, ponieważ bałam się używać kosmetyków, które mogą podrażnić opaloną skórę. Jego niewielka tuba nie zabrała dużo miejsca. Słone tureckie morze spowodowało, że moja skóra bardzo mnie szczypała. Żel bardzo pomógł ukoić podrażnioną cerę. Jest delikatny i skutecznie oczyszcza nie powodując alergii czy dodatkowych podrażnień. 

Cena: 33 zł/ 200ml

Z pewnością zagości na stałe w mojej kosmetyczce!!


Nadeszła pora na dzisiejsze nowości.

Wiem, że trochę za szybko aby się tak bardzo zachwycać nowymi kosmetykami, ale już teraz wiem, że te dwa produkty zagoszczą w pierwszej kolejności na półce nad wanną.

Bania Agafii - balsam do włosów - aktywator wzrostu - Balsam do włosów specjalny - aktywator wzrostu  - stworzony na bazie specjalnie dobranych ziół przeznaczonych do pielęgnacji osłabionych włosów.  Naturalne składniki aktywne mają dobroczynny wpływ na skórę głowy, intensywnie odżywiają cebulki włosowe, stymulując wzrost włosów. Balsam wygładza włosy, zmiękcza i ułatwia rozczesywanie.Wyciąg z igieł syberyjskiej sosny karłowej -  bogaty w aminokwasy i witaminę C, przywraca witalność i gęstość włosów. Pięciornik niski -  przywraca włosom miękkość, ułatwia układanie i rozczesywanie. Korzeń łopianu  - zawiera proteiny, witaminy A, B, E i P, wzmacnia korzenie włosów. Olej eleuterokoka kolczastego - wzmacnia odżywienie cebulek włosowych. Organiczny ekstrakt dziurawca -  zapobiega łamliwości włosów. Olej z ałtajskiego rokitnika -  jest bogatym źródłem witamin, intensywnie odżywia skórę głowy.

                             
PRODUKT ZAWIERA  100% NATURALNYCH SKŁADNIKÓW

 Właśnie wypróbowałam powyżej wymienioną maskę. Wiem, że jeszcze nie mogę ocenić czy opis producenta spełnił obietnice, ale moje włosy są po niej miękkie jak u dziecka. 

Opakowanie jest bardzo wygodne w użyciu, zmieści się w każdej kosmetyczce, dlatego uważam, że jest to kolejny wspaniały kosmetyk przydatny w podróży. Miałam duży problem z odżywkami na wyjazdach, ze względu na ich wielkość. Musiałam przelewać je do mniejszych pojemniczków. 

Ale nie tylko opakowanie przypadło mi do gustu, konsystencja jest dość rzadka dlatego doskonale sprawdziła się na moich długich włosach, nie potrzebowałam do tego sporej ilości kosmetyku. Bardzo przyjemnie pachnie i wydaje mi się, że moje włosy są po niej bardziej odżywione.

Jestem ciekawa jak będzie sprawować się dalej.

Cena: 5,00/ 100ml

 

 Na samym końcu mój HIT wszech czasów. W peelingu Organique zakochałam się kiedy otrzymałam pudełko urodzinowe Shinybox w czerwcu. Później kolejne produkty tej marki utwierdzały mnie w tym, że jest to wyjątkowa firma, która zagości w moim sercu już na zawsze.

 Podczas kąpieli poznałam kolejną odsłonę peelingów Organique. 

 



 

Złoty peeling cukrowy (67,90zł) - peeling o perfumowanym zapachu, z kryształkami cukru zatopionymi w olejku sojowym i maśle Shea, które delikatnie masują i złuszczają zrogowaciały naskórek. Po zabiegu skóra odzyskuje blask i promienny wygląd, jest miękka, gładka, pachnąca i delikatnie rozświetlona.  

 Przyznam się Wam, że ten peeling skradł moje serce i już wpadam w panikę na samą myśl o tym, że może się kiedyś skończyć...

Ma cudowną konsystencję, przypomina mi kaszkę manną, a pachnie jak budyń waniliowy. Nałożony na skórę  daje odczuć jakby się nałożyło gęsty krem. 

Jestem nim oczarowana i jak tylko mi na to pozwolą finanse od razu go kupię!!

 




Shinybox by Pewex

Ufff po długim oczekiwaniu wreszcie mam pudełko u siebie. Wczoraj kurier postanowił przyjechać trochę później, kiedy nie było mnie już w pracy, musiałam więc czekać do dziś. Moja ciekawość niestety wygrała i już wczoraj sprawdziłam co w tym miesiącu ukryło się pod wieczkiem ukochanych boxów kosmetycznych.  Shinybox nawiązało do czasów PRL-u i listopadowe pudełko nosi nazwę Shinybox by Pewex. Po wielkim rozczarowaniu u konkurencji miałam ogromną nadzieję, że Shiny postarało się bardziej. Widząc cuda na FB pomyślałam " jest nieźle! " , ale dopiero mając je w ręku mogę powiedzieć " Jest genialnie". Owszem można się doczepić, ale szczerze dawno nie cieszyłam się tak z zawartości. Każdy z produktów z pewnością wykorzystam i cieszy mnie bardzo, że znalazły się w nim kosmetyki tak różnorodne. Na szczególną uwagę zasługuje również szata graficzna! Pudełko jest piękne!! Oby już na zawsze szaty graficzne pozostały różnokolorowe! 

Co zatem kryje wnętrze? Zapraszam poniżej :)









W Tym miesiącu WSZYSTKIE produkty są pełnowymiarowe :)


1. NU Nail Care Polish Remover ( pielęgnacyjny zmywacz do paznokci w chusteczkach ) 19 zł - w zeszłym miesiącu Shiny uraczyło mnie aż dwoma próbkami zmywacza w chusteczkach, co trochę mnie zirytowało. Zatem w tym miesiącu widząc całe opakowanie zaczęłam się śmiać :D Fajnie, produkt idealny na wyjazdy! Z pewnością wykorzystam. 


2. ORGANIQUE Złoty peeling cukrowy z ekskluzywnej linii Eternal Gold 68 zł /200 ml - baaaaardzo lubię produkty z Organique dlatego ta pozycja sprawiła, że podskoczyłam z radości!! Dosłownie ;) 


3. BANIA AGAFII Balsam do włosów Aktywator wzrostu 6zł/ 100ml- W końcu jakaś odżywka do włosów, która nie zawiera w składzie samej chemii!! Kolejna trafiona pozycja, już nie mogę się doczekać aż ją wypróbuję.


4. JOKO Baza pod cienie 23 zł/ 5g - bazy zazwyczaj nie stosuję, mam jedną, która leży gdzieś na dnie szafki, ale tę na pewno wykorzystam!


5. MARIZA Peeling do ust 10 zł/ 10 ml- mam wiecznie spierzchnięte usta więc trafili w 10. Jedyny minusik daję za to, że znów jest to pomarańczowy zapach ( posiadam jeszcze balsam do ust z organique z poprzednich edycji pudełek i ucieszyłabym się bardziej z jakiegoś innego zapachu, ale nie ujmuje to w ogólnej ocenie pudełka )

6. APC 5 osobnych cieni do powiek w kuleczkach 65 zł/ 5szt - tu również mogłaby się doczepić, dostałyśmy bardzo jasne odcienie, których zazwyczaj nie stosuję, ale zapewne znajdę dla nich zastosowanie i to również nie zaważa na ogólnej ocenie. 


Zapraszam również do obejrzenia mojego pierwszego filmiku. W końcu udało mi się naprawić kamerkę i mogłam podzielić się z Wami bardziej osobiście zawartością boxów.







Ocena:  6/ 6 !!
Pudełko w 100% mi odpowiada, owszem mogłabym odjąć jeden pkt za kolor cieni i zapach peelingu do ust, ale są to tak małe mankamenty, że nie zmieniają moich odczuć co do zawartości. Nie pamiętam czy któreś z poprzednich pudełek oceniłam aż tak wysoko. Mając w pamięci pudełko konkurencji, stwierdzam, że Shiny zdecydowanie wygrywa! Oby w grudniu było równie dobrze, aczkolwiek nie ukrywam, ciężko będzie im przebić listopad!
A jak Wam podoba się pudełko by Pewex?


wtorek, 18 listopada 2014

beGlossy by Maffashion

Hej! Dzisiaj przyszło moje pudełeczko, w tym miesiącu było ono mocno oczekiwane przeze mnie. Być może dlatego, że było bardzo reklamowane. Cóż chyba jest tak jak z filmami, im bardziej reklamowane tym większe rozczarowanie. Tak było i tym razem. Mam wrażenie, że sama Maffashion nie przyłożyła nawet ręki do tego co znalazło się w środku. Nie śledzę jakoś szczególnie jej bloga, ale mam wrażenie, że gdyby ona faktycznie zajęła się zawartością byłoby znacznie lepiej. Przejdźmy do konkretów zatem:







1. Krem z kwasem migdałowym i polihydroksykwasami BANDI, miniaturka 30ml, produkt pełnowymiarowy : 69zł/50ml - nie jest źle pewnie wykorzystam jak skończą mi się inne kremy

2. Balsam ujędrniający do ciała LoveMeGreen, miniatura 30ml, cena pełnowymiarowego produktu 79zł/200ml - za wiele tą próbką ciała nie ujędrnię, ale dla przetestowania ok. 

3. Yasumi Eyes&Lips Contour Cream miniatura 5 ml - znowu krem pod oczy, jeszcze nie wykorzystałam poprzedniego, a tu znowu, cóż musi poczekać w kolejce.

4. Pędzel do makijażu oczu Beautiful Flat Stiff Brush Teez Trend Cosmetics, jest to produkt pełnowymiarowy ( chciałabym zatem zobaczyć jak wyglądałaby miniatura :> ). Cena: 80zł (!).

5.
Serum do paznokci Regenerum, produkt pełnowymiarowy, cena pełnowymiarowego produktu 17zł/5ml


W pudełku znalazły się również próbki perfum: Just Cavalli- Just Gold (pachnie tragicznie!!) oraz próbka Calvin Klein Reveal ( jest lepiej ale nie moje nuty zapachowe) 


Pudełko jest mocno średnie, liczyłam na wow a wyszło... nie dokończę...Pędzel? Tym pędzlem można zaschnięte resztki jedzenia zeskrobać, jest taki twardy, ze można oczy podrażnić!! Próbka Yasumi... fajnie, ale w środku jest go tyle co kot napłakał.

Najlepsze, że próbowałam namówić na kupno pudełka swoja przyjaciółkę, całe szczęście, że nie kupiła bo wiem, że byłaby strasznie zawiedziona. Szczerze, po raz pierwszy od początku subskrypcji zaczynam się poważnie zastanawiać czy nie zrezygnować. 


Ocena: 2,5/5 



A jak u was? Jakie wrażenia?

poniedziałek, 17 listopada 2014

Kampania Morning Fresh- streetcom

Nie dalej jak w piątek byłam u przyjaciółki, obie narzekałyśmy na streetcom za to, że od dość dawna nie brałyśmy udziału w kampaniach. Po powrocie do domu przywitał mnie mail z niespodzianką od tejże strony. " Gratulujemy, zostałaś ambasadorką w kampanii Morning Fresh ". Cóż, kampania nie jest szczytem moich marzeń, nie powiem, że skakałam na tą wiadomość z radości, ale jak już się trafiło wykonam wszystkie czynności  ambasadorki. Kolejną sprawą, która mnie zirytowała to adres przesyłki. Zawsze zaznaczam, że przesyłka ma być nadana do miejsca pracy, ponieważ nie ma nikogo w domu, kto mógłby odebrać paczkę. No niestety... dzwoni do mnie dzisiaj kurier i pyta " Pani w domu? Bo przesyłkę mam!" Na szczęście sąsiadka miła dzisiaj wolne i mogła paczkę odebrać. Pytam więc po jakiego grzyba dają możliwość wyboru adresu skoro i tak tego nie przestrzegają?? No nic, stało się, napiszę do nich w tej sprawie. Niestety dzisiaj mam chyba dzień do narzekania. Najlepsze kampanie wg mnie to takie gdzie mogę podzielić się produktem ze znajomymi, ułatwia mi to zdawanie raportów, a i znajomi mają jakąś z tego radochę. Tym razem kampania składa się jedynie z 2 większych produktów do wykorzystania przeze mnie i jedynie ulotek dla znajomych. Ciężko jest mi składać raport z rozmowy, kiedy znajomi mogą zapoznać się jedynie z ulotką...


A jak u was z kampaniami w streetcom.pl? Jak oceniacie samą stronę?






























sobota, 15 listopada 2014

Kampania kapsułek do prania Vizir- zakończenie.

 Czas szybko płynie, nadeszła zatem chwila kiedy pora zakończyć kampanię kapsułek Vizir. 

 Moje wrażenia? Otóż byłam sceptycznie do nich nastawiona, kapsułka, która nadaje się do każdego rodzaju prania? Eeee bujda... wyznaję zasadę, że jak coś jest do wszystkiego, to jest.. do niczego...Ale! Szybko zmieniłam co do nich zdanie. Okazało się, że da się zrobić coś co będzie do "wszystkiego" :) 


Podsumowanie:

Zalety:

- Zajmują mało miejsca w łazience,
- Mają ładne poręczne opakowanie,
- Pranie staje się przyjemne i szybkie,
- Wkładasz kapsułkę do bębna, wrzucasz pranie i gotowe!
- Nie uczulają,


Wady:
- Zapach, który otrzymałam nie przypadł mi do gustu
- Jedna kapsułka nie radzi sobie z mocno ubrudzonymi rzeczami
- Cena ok 40zł za 32kapsułki ( jeśli masz dzieci, które zazwyczaj mocno brudzą ubrania, starczają na ok 15 prań...)
- pranie pachnie dość przyjemnie, ale bez dodania płynu do płukania zapach szybko się ulatnia.




Ocena: 4/5

czwartek, 13 listopada 2014

Moja droga do super ciała.

Dziś trochę o innej stronie mojego życia :)
Moja droga do perfekcyjnego ciała była i wciąż jest wyboista, ale od stycznia 2014 roku postanowiłam, że to będzie ostatni raz kiedy zabieram się za dietę. 

Pierwszy raz o poważnym zgubieniu balastu pomyślałam jakieś 5 lat temu. Zapisałam się ochoczo na siłownię i tam poznałam cudownego trenera o imieniu Grzegorz. W ramach karnetu przysługiwała mi jedna darmowa porada. Zważył mnie i ustalił cel do którego chcemy dojść. Zrobił przykładowy jadłospis i pokazał ćwiczenia jakie mam wykonywać. Po 3 miesiącach udało mi się zrzucić 10kg. Wytykał mnie palcami i mówił idąc ze swoimi nowymi klientami " widzisz? Będziesz się mnie słuchała a będziesz wyglądała jak ona" To było cudowne uczucie. Niestety karnet się skończył a stan moich finansów nie pozwolił na wykupienie kolejnego karnetu. Co za tym idzie, nie zostałam wyprowadzona z diety. Niedługo potem, poznałam faceta, który był kucharzem. Jak łatwo się domyślić, serwował mi wykwintne kolacje, które nie miały nic wspólnego z dietetyką. Szybko wróciłam do poprzedniej wagi. Związek był bardzo burzliwy, a mężczyzna, którego uważałam za miłość swojego życia okazał się być sadystą, który znęcał się nade mną psychicznie. Wmawiał mi, ze jestem brzydka i gruba, że "spasłam się jak świnia" -sam też nie należał do chudzielców... Postanowiłam coś ze sobą zrobić. Zaczęłam biegać. Znów udało mi się schudnąć ok 15kg. Odżyłam, czułam się wspaniale. Tak też zaczęła się moja "kariera" biegaczki. Postawiłam sobie cel: półmaraton! Niestety na dwa miesiące przed złamałam poważnie staw skokowy w dwóch miejscach. 3 miesiące leżenia nieruchomo w gipsie. Kolejnych 6 miesięcy uczyłam się chodzić na nowo. Niestety jak możecie się domyślić, przytyłam. Brak jakiegokolwiek ruchu, do tego szybkie, niezdrowe jedzenie. Dopiero w styczniu tego roku mogłam zacząć myśleć aby coś ze sobą zrobić. Zapisałam się na siłownię. Udało mi się zrzucić 5kg, zrobiło się cieplej i znów wróciłam do biegania. Udało mi się do tej pory zrzucić 13kg. Droga do takiej wagi była ciężka, czasem nawet bardzo, ale teraz widzę, że było warto. Z 82kg udało mi się dojść do 69. Coś jednak szło źle. Waga stała w miejscu, a moja silna wola poszła na wagary, szczególnie kiedy zbliżał się weekend. Po wakacjach przytyłam do 71 kg. Postanowiłam pójść do dietetyka. Z Panią dietetyk szybko doszłam do 68kg. Brak funduszy zmusił mnie do rezygnacji z jej usług, ale od dziś znów startuję i do końca stycznia 2015 chcę aby moja waga wskazała 62kg :) 

Ufff zbliżam się do końca :D Poniżej efekty mojego upartego dążenia do wyznaczonego celu. Ponownie uzależniłam się od biegania. Zazwyczaj mój sezon biegowy kończył się wraz z nadejściem jesieni, jednak tym razem postanowiła, że będzie on trwał niezależnie od pory roku. 6 grudnia zamierzam wystartować w pierwszym oficjalnym biegu. Bieg mikołajkowy. Pokonam tam 10km. Mało, niemało dla mnie wystarczająco. Mam nadzieję, że uda mi się znów dojść do takiego poziomu aby móc zapisać się na półmaraton i spełnić swoje marzenie :)





A tak wyglądam dziś :)









Mam nadzieję, że nie zanudziłam i trochę was zmotywowałam :)

Dla jeszcze większej motywacji, dodaję zdjęcie z moją 60letnią mamą, która biega od prawie 7-8 lat, co więcej jest szybsza ode mnie! Dziś goniłam ją przez ponad 3km :) Jest the best!! <3


wtorek, 4 listopada 2014

Sznaps! I jest okazja ;)

W końcu, po długich oczekiwaniach, dzisiaj dotarła do mnie paczka Sznaps'a. Od razu zabrałam się do rozpakowywania paczki i sprawdzania co jest w środku. 









Od razu podarowałam koledze z pracy do spróbowania dwie buteleczki. Jak widać na zdjęciu Otrzymałam jedną dużą butelkę oraz 10 małych ( na foto już tylko 8;) )

Niedługo weekend, spotkanie ze znajomymi już zorganizowane, będziemy degustować :)

Zaskoczył mnie jednak brak ulotek. Myślę, że jest to spory minus, zazwyczaj wręczam znajomym próbki z ulotką aby mogli poczytać sobie o produkcie. Za to dołączone zostały ciekawe naklejki!