czwartek, 21 sierpnia 2014

Moja wymarzona toaletka Malm już zagościła u mnie :)

Na pomysł wpadłam dość dawno temu ale jako, że ciągle coś mi wypadało, brakowało mi finansów na spełnienie mojej fantazji. Jednak postanowiłam, że stopniowo zacznę je realizować. Tak oto z dnia na dzień pojechałam do Ikei i kupiłam toaletkę!! :D Wymagało to wielu działań, ponieważ ostatni remont w pokoju robiłam dobre kilka lat temu. Skręciłam toaletkę i jakoś tak wyszło bez polotu...








Wymarzyłam sobie lustro nad nią i musiałam zdjąć półkę, okazało się, że wcześniej nie pomalowałam pod nią ściany... Musiałam więc pomalować pokój. Jako, że cały remont zawsze robiłam sama, efekty możecie podziwiać na obrazku powyżej... Wyglądało to strasznie ( wcześniej ściana była zakryta przez biurko i nie było widać niedoskonałości ) Zatem postanowiłam odmalować pokój. Wybór padł na kolor szary :)

Tak prezentuje się obecnie:





Przede mną jeszcze wiele do zrobienia aby wyglądało to tak jak mi się marzy ale zawsze jestem już o krok bliżej. Planuję dokupić duże białe lustro, kilka pudełek do przechowywania, lampkę, jakiś ładny taboret oraz biały dywan z długim włosiem. Zostaje jeszcze kilka dodatków na wierzch - m.in pojemniki na pędzle i resztę kosmetyków. Daleka droga jeszcze przede mną, ponieważ wszystko wymaga nakładu pieniężnego, a jak już wcześniej wspominałam wciąż zbieram na wakacje we wrześniu i póki co muszę cieszyć się z tego co już zrobiłam :)

Oczywiście podzielę się z wami efektem końcowym :)

środa, 20 sierpnia 2014

Nagroda za aktywność ofeminin.pl

W poniedziałek dostałam nagrodę za aktywność na portalu ofeminin.pl. Niestety w tym miesiącu nagrody nie są zbyt atrakcyjne dla mnie...
































































































































Jak co miesiąc dostałam książkę oraz film.

Facet (nie) potrzebny od zaraz.

Upalne lato Marianny K. Zyskowska- Ignaciak.

Kredka do oczu w kolorze zielono złotym.

Krem antycellulitowy Ziaja - używałam go kiedyś i przyznam, że gorszego kremu w życiu nie widziałam...

Oraz krem z witaminą C Vitality by Matis. 

Teoretycznie byłabym zadowolona ponieważ krem na pewno zużyję, jednak jest małe ale:



Krem okazał się być testerem :/ Nie przeszkadzałoby mi gdybym dostała miniaturkę ale dawanie testerów w ramach nagrody, nie jest na miejscu.

Kredka ma kolor zielonkawy ze złotem, czyli kolor, którego raczej nie wykorzystam, zatem kolejny produkt, który trafi na dno szafy. 

Filmu nie obejrzę bo tak jak już wspominałam nie posiadam odtwarzacza, natomiast książka ucieszy mamę ponieważ lubi takie miłosne historyjki.

Co do kremu antycellulitowego, gdyby to nie był krem ,którego wcześniej próbowałam i wiem, że jest kompletnie do D... pewnie bym się ucieszyła...

Cóż nie zawsze dostaje się fajne rzeczy więc staram się widzieć pozytywny nawet w małych rzeczach.
 

Shinybox kontra beGlossy- pierwsze starcie boxów kosmetycznych

Dziś doszły do mnie dwa pudełka kosmetyczne. BeGlossy i Shinybox. BeGlossy jest moim pierwszym pudełkiem ponieważ dopiero niedawno zdecydowałam się na subskrybcję, natomiast box od Shiny jest moim ostatnim w ramach 3 miesięcznej subskrypcji ale zapewne przedłużę umowę. Ponieważ oba pudełka doszły do mnie w tym samym czasie postanowiłam zrobić starcie boxów :)

Zacznę może od Shinybox:












































Szata graficzna w tym miesiącu jest wyjątkowo piękna, chociaż nie przepadam za kolorem niebieskim, uważam, że jest piękne i chyba nawet ładniejsze niż w poprzednim miesiącu.

Po otwarciu i przedarciu bibuły, czekała na mnie niemiła niespodzianka :( 

Olejek, który dostałyśmy, niestety rozlał się w pudełku i wszystko w nim pływało ;( Okazało się, że nakrętka była niedokręcona... Sądziłam, że takie produkty są przez "załogę" sprawdzane i dokręcane, niestety okazuje się, że niekoniecznie. Na szczęście ubytek w olejku nie jest duży dlatego nie będę pudełka reklamować, natomiast z pewnością napiszę do Shiny aby na przyszłość sprawdzali kosmetyki przed wysyłką.

A oto zawartość pudełka :) 












































































1. BANDI Krem intensywnie nawilżający, , koszt pełnego produktu ok. 48zł/50ml, my otrzymałyśmy miniaturkę o pojemności 30 ml.

2. Dermika Serum-koncentrat piękna, ,70zł/30ml, otrzymałyśmy miniaturkę o pojemności 5ml

3. Yasumi Emerald Cooling Mist, 39zł/200ml,otrzymałyśmy pojemność 50ml
- ponieważ mam bardzo ciężki tydzień, moje nogi dostały ostro w kość, miałam zatem okazję już wypróbować produkt i stwierdzam, że jest rewelacyjny- daje mocny efekt chłodzenia, jedynie zapach mi nie odpowiada- pachnie eukaliptusem...

4. Glazel Konturówka do brwi, produkt pełnowymiarowy,  30zł/szt.- konturówka w kolorze czarnym absolutnie mi się nie przyda, jestem blondynką a naturalne włosy mam w kolorze szarym i na taki kolor maluje brwi, zatem kredka zostanie zakopana gdzieś głęboko w szafce... 

5.Joanna Olejek do twarzy i ciała z olejkiem makadamia, 10zł/50ml- to właśnie to cudo rozlało mi się w pudełku... pachnie pięknie, ale jak dla mnie za intensywnie, nawet po kąpieli wyczuwam jego zapach na dłoni. Ale pewnie go wykorzystam na wakacjach :)
6. krem Saluterra był on gratisem jest to krem rewitalizujący z komórkami macierzystymi.
+ do pudełka dołączone były również próbki olejków pod prysznic Barwy Harmonii oraz kremu Barwy 
Siarkowej
Niestety nie udało mi się dostać prezentów dla VIP-ów


Kolej na beGlossy, motywem przewodnim w tym miesiącu były pomarańcze i szata graficzna nawiązuje do tego. Jak dla mnie pudełka powinny zmieniać się co miesiąc. Można je w lepszy sposób wykorzystać, poza tym zawsze to jednak cieszy oko ;)


































































 1. Cashmere Illuminator Rozświetlający krem liftingujący,. 35,99zł/30ml, otrzymałyśmy 15ml próbkę

2. Iwostin Sensitia Żel do mycia hypoalergiczny, miniaturka 100ml,  33,50zł/200ml, jak na miniaturkę pojemność jest dość spora. Właśnie miałam okazję go wypróbować. Jest bezzapachowy i słabo się pieni ale dobrze oczyszcza skórę. 

3. Nails Inc. Westminster Bridge Matte Top Coat, koszt ok. 56zł/10ml, produkt pełnowymiarowy.

4. So Susan Cosmetics, Concealer Quad, zestaw korektorów w czterech odcieniach produkt pełnowymiarowy, 86zł/4g

5. Organique Balsam do ust - pomarańczowy sorbet, koszt ok. 29,90zł/15ml , produkt pełnowymiarowy
 lub
OLAY Wzmacniająco-ujędrniający krem pod oczy, koszt ok. 29,90zł/15ml, produkt pełnowymiarowy
Ja otrzymałam balsam do ust. Przyda się z pewnością, chociaż ostatnio zaopatrzyłam się w kilka pomadek ochronnych więc musi poczekać na swoje 5 min :p 
W nagrodę za długie oczekiwanie na pudełko Glossy dorzuciło do pudełka 3 prezenty:

Joanna Balsam do Suchych miejsc 3 w 1, produkt pełnowymiarowy, 6zł/8g
Organique Mydło glicerynowe - pomarańcza z chili, miniaturka 50g, 14,90zł/100g - mydełko pachnie pięknie, po otwarciu pudełka od razu rzuciło mi się w nozdrza ;). Zdążyłam już się z nim zapoznać podczas dzisiejszej kąpieli i jest niesamowite! Pięknie pachnie a łazienkę wypełnił zapach goździków, pomarańczy i cynamonu. 
Yu-Be Moisturising Skin Cream, koszt pełnego produktu to ok. 48zł/33g, otrzymałyśmy miniaturkę 3g, nie wiem czy jest to wystarczająca ilość aby cokolwiek powiedzieć na temat tego produktu jednak jest to gratis więc nie mam co narzekać.


Osobiście uważam, że w tym miesiącu beGlossy jest zdecydowanym zwycięzcą w pojedynku, produkty są fantastyczne i każdego z nich z przyjemnością przetestuję.

A wy co sądzicie o pudełkach? Jak wam się podoba ich zawartość?

niedziela, 17 sierpnia 2014

Tao Tao słodko- pikantny sos chilli testmetoo.pl











































Wśród 1000 osób zostałam rozlosowana do testu sosu Tao Tao. Produkty te są mi bardzo dobrze znane ponieważ uwielbiam kuchnię chińską oraz tajską, dlatego kiedy dowiedziałam się, że wybrali mnie do testów bardzo się ucieszyłam. Mimo iż wcześniej miałam już okazję próbować tego wariantu smakowego miło było sobie odświeżyć pamięć i ugotować coś pysznego dla rodzinki. 

Moim daniem do którego użyłam sosu był makaron z warzywami po chińsku.

Sos jest pikantny tak jak sama nazwa na ulotce wskazuje, dlatego trzeba uważać z jego ilością, jednak dla osób lubiących pikantne jedzenie będzie on wspaniałym dodatkiem. Do ulotki dołączonej z produktem dostałam również ulotkę z kilkoma przepisami. Sos sprawdzi się doskonale zarówno do kuchni chińskiej jak i do zwykłych potraw zamiast ketchupu, musztardy czy majonezu. 

A wy miałyście już okazję spróbować sosów Tao Tao? Co o nich sądzicie?

Odżywka Nivea odbudowująca long repair

Udało mi się dostać do testowania odżywki Nivea, nie zależało mi na dostaniu się do testowania tego kosmetyku, ponieważ już dawno temu przestałam kupować sklepowe odżywki. Uważam, że są niewarte pieniędzy i są kompletnie nieskuteczne. Ale jako, że dostałam ją, postanowiłam sprawdzić jej działanie. 


Pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy był alkohol w składzie...
Jednak nałożyłam ją na włosy i zdziwiłam się ponieważ moje włosy zrobiły się bardzo miękkie i wygładzone.
Pomyślałam, że poczekam z oceną aż włosy wyschną i tu również pozytywnie mnie zaskoczyła.
Włosy były sypkie, miękkie, gładkie i nawilżone. Kolejną rzeczą jest zapach, słodki, delikatny, przyjemny. Utrzymuje się na włosach  kilka dni, szczególnie jeśli włosy są związane w koczek lub kucyk- po zdjęciu kitki, włosy "rozsiewają" piękny delikatny zapach nawet po 2 dniach.
Ogólnie : 
polecam :)

sobota, 9 sierpnia 2014

Pantene deep moisture souffle

Jakiś czas temu prezentowałam wam mój nowy zakup, była nim m.in pianka do włosów od Pantene.  Postanowiłam zachować ją na wakacje w Turcji, ale nie wytrzymałam i ja przetestowałam :p




opis producenta:

Mus Do Włosów Głęboko Nawilżający - posiada lekką konsystencję pianki - zawiera aż 5 razy więcej prowitaminy B5 w porównaniu z szamponem nawilżającym i odżywką - zawarte w nim składniki działają nie tylko na powierzchni, ale również wnikają w głąb włosa, pomagając wypełnić puste przestrzenie - zapewnia jedwabistą gładkośc przez 24h - pomaga zapewnić naturalny poziom nawilżenia włosów.
 
Dość długo zastanawiałam się jak do niej podejść, na początku żałowałam, że ją kupiłam ponieważ w składzie zauważyłam alkohol :/ . Ale postanowiłam, że i tak ją wypróbuję. Dzień wcześniej umyłam włosy jak zwykle, jednak czułam, że mam bardzo suche i sianowate włosy. Na drugi dzień poszłam na termy i trochę bałam się czy moje włosy nie ucierpią od chlorowanej wody. Postanowiłam, że wezmę ze sobą piankę i po kąpieli wmasuję ją w końcówki. Ku mojemu zdziwieniu włosy zrobiły się mięciutkie, lekkie, puszyste, jak po dobrej kuracji odżywiającej włosy. Pianka ma konsystencję musu, mogę przyrównać ją wręcz do bitej śmietany. Co więcej pianka nie klei się, nie pozostawia lepkiego nalotu na rękach ani na włosach. Nakładałam ją zarówno na mokre jak i na suche włosy. Stosując piankę na suchych włosach powoduje, że włosy robią się lekko mokre, ale po chwili wysychają i pozostają odżywione i miękkie. Ma piękny delikatny zapach, który utrzymuje się na włosach przez cały dzień. Nie obciąża włosów, jednak trzeba uważać aby nie przesadzić ponieważ nałożona w nadmiarze obciąża włosy i matuje je. Mimo tego, że posiada w składzie alkohol jestem z niej zadowolona i zapewne kupie ją ponownie. Uważam, że jest idealna na lato, sprawdzi się podczas wakacji jako lekka odżywka po kąpielach w słonej lub chlorowanej wodzie.

Polecam!!

wtorek, 5 sierpnia 2014

Pierre Rene cień do powiek




 Ostatnio pisałam wam o moim nowym nabytku. Zazwyczaj nie używałam jasnych cieni do powiek, ponieważ uwielbiam ciemne makijaże. Jednak ostatnio postanowiłam, podszkolić swoje umiejętności makijażowe nie tylko te ciemne ale i te bardziej delikatne :)



 Wszędzie szukałam cienia, który byłby mocno napigmentowany i byłby widoczny na powiece. Przyznam, że cień ten spełnił moje oczekiwania :)









Cień ma piękny kolor, który wyraźnie zaznacza się na powiece, dzięki czemu makijaż jest bardziej widoczny na powiece.  Co więcej jestem nim zachwycona również dlatego, że większość cieni roluje mi się na powiece, ten trzyma się aż do wieczora, byłam bardzo zaskoczona ponieważ inne cienie nawet pod bazą rolują mi się i muszę poprawiać makijaż. 


Jednak... jest małe ale!

Cień niestety mocno się osypuje podczas aplikacji,  jako, że jest to jasny kolor nie stanowi to dla mnie większego problemu, gorzej byłoby gdyby cień był w kolorze ciemnym.

Marion antycellulit ciepłe bandaże

Dość długo zwlekałam z napisaniem tej opinii, bandaże doszły do mnie w zeszłym tygodniu, a użyłam ich we wtorek. Zwlekałam ponieważ miałam mieszane uczucia i musiałam trochę ochłonąć.  

Jak większość kobiet borykam się z cellulitem i właściwie wszystkiego w przyzwoitych granicach cenowych próbowała. Dodam, że jestem bardzo aktywną fizycznie osobą. Powoli zaczynałam się oswajać z myślą, że nigdy nie pozbędę się tej zmory i zaczęłam go nawet akceptować. Wtedy poważnie złamałam staw skokowy. Musiałam przeleżeć w łóżku 3 miesiące, kolejne 6 miesięcy uczyłam się chodzić na nowo, a jak wiecie kompletny brak ruchu dla osób, które wcześniej były aktywne to szok dla organizmu, przytyłam ponad 10kg i cellulit zrobił się jeszcze bardziej widoczny. Obecnie wracam do formy ale niestety poza kg walczę również z cellulitem. Przez przypadek na allegro natknęłam się na te bandaże i od razu kliknęłam kup to. Przetestowałam i dziś dodaję swoją opinię na temat tych bandaży. 



Po otwarciu opakowania ukazały się moim oczom wspomniane bandaże

  Zaczęłam nawijać je na nogi. Okazało się, że zaczynając zaraz pod pośladkiem, ledwo starczają na pokrycie powierzchni nad kolanem, dlatego drugą nogę postanowiłam nawinąć trochę niżej - najwięcej cellulitu mam w okolicach nad kolanem.


Bandaże były mocno nasączone dlatego nie zwijały się, jednak kiedy środek zaczął się wchłaniać miałam problemy z utrzymaniem ich w miejscu.

Nim skończyłam nakładać drugi bandaż na pierwszej nodze zaczęłam odczuwać ciepło. Z każdą chwilą ciepło było coraz mocniejsze. Po kilku minutach uczucie było nie do zniesienia!! Tego nie mogę nazwać rozgrzaniem, to był horror, czułam się jakby mnie ktoś wrzątkiem oblał. Przyznam, że miałam problem z wytrzymaniem do końca. Najgorzej było w miejscach gdzie skóra jest delikatna m.in z tyłu nad kolanem i skóra pod pośladkiem. uczucie parzenia utrzymywało się do 15-20 min po zdjęciu bandaży. Powiem tak:

Piekło tak bardzo, że musiałam wejść pod prysznic i polewać nogi zimną wodą. O założeniu spodni nie mogłam nawet pomarzyć. 

Jednak:

Fakt jest taki, że skóra po tym zabiegu znacznie się polepszyła, efekt nie trwał długo ale zaznaczam, że zużyłam tylko jedno opakowanie produktu. Nie mogę więc obiektywnie powiedzieć czy bandaże spełniają swoją funkcję.
Jedyne co mogę powiedzieć to dwie rzeczy:


























- parzy cholernie
- efekt uzyskany po jednej aplikacji sprawia, że jestem w stanie się po raz kolejny poświęcić. 






Czy kupię ponownie?
TAK

Jestem w stanie poświęcić parę złotych i chwilę męki aby pozbyć się tego paskudztwa.
A Wy próbowałyście może już tego produktu? Jak wasze wrażenia?